INSTAGRAM

nagłówek

27 kwietnia 2015

Trudi Canavan-"Nowicjuszka"~czyli chwile pełne emocji!

Cześć!
Przychodzę do was z recenzją kolejnej części trylogii Trudi Canavan, czyli… .Przyszedł czas na „Nowicjuszkę”!  Tak, ta trylogia na pewno długo zostanie w mojej pamięci.
Nie będę wypowiadała się na temat okładki, ponieważ jest taka sama, a różnica polega na tym, że postać stoi w innej pozycji.




Skupmy się nad treścią.

W kolejnej części, nasza kochana Sonea uczęszcza na uniwersytet. Uczy się tam używania swojej mocy, a przede wszystkim kontrolowania jej.  W nauce uparcie przeszkadza jej rówieśnik- Regin. Napada na nią razem z grupką innych nowicjuszy. Jak myślicie, kto wygrał? Tak, Sonea. Okazało się, że jej moc rozwija się w zawrotnym tempie. Nie zużywa jej dużo, ani się nie męczy. Każdy pewnie pomyślał CZAD! Nie. Niestety, starsi magowie tzw. mistrzowie muszą zablokować jej moc, ponieważ cóż - Przeczytacie to się dowiecie. W każdym razie, jeśli ktoś przeczytał już pierwszą część to na pewno wie, co w nocy zobaczyła Sonea, gdy razem z Cerynim wkradli się na teren Gildii. Z tym wiąże się dość nieprzyjemny wątek, ale nie będę wam go zdradzać. Jeśli jakaś dziewczyna lubi akcję z nutką romansu to ta trylogia jej zdecydowania, dla niej!

Więc, książkę czytało się przyjemnie. Jednak strasznie męczyło mnie pierwsze 100-150 stron. Nic się nie działo, przynajmniej dla mnie.  Myślałam nawet, że porzucę tę część, trylogię. Ale że jestem uparta i pewnego wieczora powiedziałam „O nie, nie! Nie oddasz jej, wręcz przeciwnie-przeczytasz od deski do deski.” I tak się stało, z czego jestem niesamowicie dumna! Akcja tak bardzo się rozwinęła, że nie potrafiłam odłożyć książki na miejsce! Na moje nieszczęście w święta biblioteka była zamknięta, i nie mogłam wypożyczyć trzeciej części. Ale już ją mam i natychmiast zabieram się za czytanie!

Książkę oceniam na 9/10

Ten jeden punkt ujmuję za brak akcji na początku, ale książka jest świetna!
Pozdrawiam!


1 kwietnia 2015

Trudi Canavan- „Gildia Magów”-CZYLI DZIEŃ W MOJEJ NORZE :)

 Cześć!
W końcu przyszedł czas na recenzję, zdecydowanie najlepszej książki, jaką przeczytałam w 2015 roku (albo, jak kto woli trylogii) książka nosi tytuł „Gildia Magów” i jest autorstwa Trudi Canavan.
Zacznijmy od okładki, która prezentuje się tak:




Jak widać przeważa kolor biały, co osobiście dla mnie jest małym utrudnieniem. Ponieważ taka książka szybko się brudzi a ja mam po prostu bzika na punkcie białych książek.  W głównym, centralnym miejscu okładki widać postać w kapturze. Jest to kobieta, przynajmniej, gdy ktoś bliżej się przyjrzy. No i oczywiście na samej górze-tytuł oraz autor. Okładka mimo białego koloru, bardzo mi się podoba. Lubię taki minimalizm. Nigdy nie przyciągały mnie książki z wymyślnymi okładkami, wolę prostotę. Mimo iż widziałam inne wersje okładki, które również mi się podobały, to myślę, że jeżeli miałabym kupić tą książkę dla siebie bądź w prezencie, to wybrałabym tą wersję.

Co do treści to:

Książka opowiada o dziewczynie z tzw. slumsów, jednak Sonea wcale nie jest zwyczajną nastolatką.  Akcja zaczyna się w dniu czystki, kiedy Sonea napotyka grupkę swoich dawnych przyjaciół ze slumsów, typowych rozrabiaków. Ludność ze slumsów zbija się w grupkę, po czym banda przyjaciół głównej bohaterki zaczyna ciskać kamieniami i różnymi innymi proszkami, które zapakowane zostały w paczuszki, w barierę ochronną, którą podtrzymywała magia - a, co za tym idzie byli tam magowie. Każdy kamień odbijał się o barierę, jednak ogromne było zdziwienie Sonei, gdy rzuciła własnym kamieniem. Tak, zgadliście przebił się przez barierę. Przestraszona Sonea zaczyna uciekać, w dalszej ucieczce pomaga jej przyjaciel-Ceryni.


Ta książka zdecydowanie jest fenomenem! Nie potrafię sobie przypomnieć książki, którą przeczytałam równie szybko jak tą. Byłam pod wrażeniem mojej szybkości czytania. Jedno wielkie WOW! Mimo że na początku myślałam, że przecież nie dam rady, bo to aż całe 500 stron, tak, tak ja? Ja nie dam rady? Książkę wręcz pochłonęłam w niecałe pół dnia razem z przerwami.  Nadal nie mogę się po niej otrząsnąć, całe szczęście, że w domu miałam drugą część, bo cóż lekko mówiąc rozniosłoby mnie. Tak… No, więc książkę czyta się lekko i płynnie.  Bardzo podobało mi się to, że książka była pisana z kilku perspektyw, wiedziałam wtedy, co czuje inna postać w danym momencie. Fabuła cały czas trzyma w napięciu, nie są to przede wszystkim flaki z olejem, za co należą się ogromne brawa Trudi. Książkę bez wyrzutów sumienia oceniam na 10/10 i niech każda będzie tak świetna jak ta, a już nigdy nie wyjdę z biblioteki!  

Szablon
Aris Carmen Light
Szabloniarnia w Łatki
Źródła
1 2 3 oraz podziękowania dla Silent One za pomoc