INSTAGRAM

nagłówek

5 lipca 2015

Victoria Aveyard-"Czerwona Królowa" HOT or NOT?

Witajcie!
Właśnie trzymam w rękach bardzo zachwalaną książkę. Mówiąc bardzo, mam na myśli bardzo x100. Aczkolwiek moje uczucia do niej są mieszane… Nie wiem, co mam napisać! To przerażające… Dobra, w takim razie wyjdziemy standardowo od okładki, która jest fenomenalna. Mowa tutaj o „Czerwonej Królowej”- Victorii Aveyard




Okładka jest prosta, nieprzesadzona-uwielbiam takie! W centrum tytuł, na dole cytat oraz logo wydawnictwa, zaś na górze imię oraz nazwisko autorki. Urzekła mnie również korona z któreś ścieka krew. Idealnie odzwierciedla losy głównej bohaterki.

Główną bohaterką jest Mare Molly Barrow, która mieszka w Norcie. Mieszkańcy tego kraju dzielą się na czerwono-krwistych oraz srebrno-krwistych. Pierwsza grupa walczy o przetrwanie, natomiast ludzie, którym w żyłach płynie srebrna krew są uważani za arystokratów, elitę. Jednak Mare jest inna. Przekonuje się o tym na arenie, kiedy spada na barierę. Nie umiera, żyje, czerpie moc. I tutaj pojawiają się problemy. Jakie? Musicie przekonać się sami!


                                             "Powstańmy!
                           Czerwoni niczym świt." 



Książka mi się podobała, nie mogę powiedzieć, że nie, bo zarwałam jedynie noc by ją wciągnąć. W takim razie, dlaczego mam mieszane uczucia? A no, dlatego, że nienawidzę, gdy główna bohaterka ma rozdarcie między dwoma facetami i skacze z kwiatka na kwiatek. Uważam, że fabuła jest świetna, ale co ja poradzę, że nie lubię, gdy główna bohaterka jest wykreowana w taki sposób? NIC. Podoba mi się fabuła, co mi się jeszcze podoba? Na pewno sposób pisania „Victorii Aveyard. Jest on luźny, bardzo dobrze się czyta. Podoba mi się!

Jednak moja końcowa ocena to 8/10, książka była świetna, jednak nie fenomenalna.

3 lipca 2015

Eric-Emmanuel Schmitt-"Oskar i pani Róża"

Cześć, moi mili! 
Dziś (po długiej, długiej, długiej, długiej, długiej przerwie) przychodzę do was z recenzją lektury szkolnej. Niemożliwe, a jednak! Urzekła mnie do cna! Mogę wręcz powiedzieć, że dostałam „kaca książkowego”. Nie mogłam się pozabierać, płakałam całą noc, coś niesamowitego. 
Tak, więc chodzi tutaj o bardzo emocjonalną książkę pt. „Oskar i pani Róża” twórczości Erica-Emmanuela Schmitta. 



Okładka prezentuje się bardzo estetycznie, nie ma niepotrzebnych „zawijasów” czy też innych ozdobników. Zdjęcie wyjaśnia praktycznie wszystko. Chłopiec w zbyt dużych butach? Ale, o co tutaj chodzi? Ja niestety wam tego nie zdradzę, ponieważ, zapewne opiszę połowę fabuły książki. Więc, nie! 

Treść książki jest bardzo poruszająca, chłopiec-Oskar przebywa w szpitalu onkologicznym, choruje na raka. W ostatnich dniach jego życia, wspiera go pani Róża oraz Bóg. Dzięki starszej wolontariuszce, chłopiec pogłębia swoją wiarę, oraz zdobywa nowe doświadczenia. 

„[...] źycie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć.”

Książkę czyta się bardzo przyjemnie, poświęciłam na nią 1, 5h, co mówi, samo przez siebie. Wnosi również wiele wartości do naszego życia, zmienia nasz światopogląd, pokazuje bezsilność rodziców, lekarzy, pacjenta. „Oskar i pani Róża” to bardzo wartościowa książka, cieszę się, że ją przeczytałam.
Bez większych ogródek wystawiam 10/10!  



Szablon
Aris Carmen Light
Szabloniarnia w Łatki
Źródła
1 2 3 oraz podziękowania dla Silent One za pomoc