Tytuł: Dziewczyna w czerwonej pelerynie
Autor: Sarah Blakley-Cartwright
Liczba stron: 358
Wydawnictwo: Galeria Książki
Czas czytania: 1 dzień
Kowal pragnie ją poślubić.
Drwal pragnie z nią uciec.
Wilkołak pragnie, by stała się taka jak on.
Siostra Valerie była piękna, dobra i urocza. A teraz nie żyje. Henry, przystojny syn kowala, próbuje pocieszyć Valerie, lecz jej zbuntowane serce bije mocniej dla kogoś innego – drwala uważanego za wyrzutka, Petera, który proponuje dziewczynie inne życie z dala od domu. Po brutalnym zabójstwie siostry świat Valerie zaczyna w szaleńczym tempie wymykać się spod kontroli. Od pokoleń gniew Wilka łagodzono comiesięczną ofiarą, jednak teraz nikt nie jest bezpieczny. Kiedy do wsi przybywa doświadczony pogromca wilkołaków, mieszkańcy dowiadują się, że bestia żyje pośród nich – może nią być każdy… Wkrótce okazuje się, że Valerie jako jedyna posiada zdolność rozumienia głosu potwora. Wilk mówi, że dziewczyna musi poddać się jego woli, zanim przeminie krwawy księżyc. W przeciwnym wypadku zginą wszyscy, których kocha.
Każdy zna, historie o Czerwonym Kapturku.
Każdy wie, jak się zakończyła,
każdy myśli że to samo wydarzy się w książce „Dziewczyna w czerwonej pelerynie”.
Ale gdyby wilka zastąpił wilkołak? Co wtedy?
Bardzo podoba mi się plastyczność tekstu. Wszystko co opisywała autorka było realistyczne.
Jednak, uważam że pani Sarah spieszyła robotę. Oczywiście potocznie mówiąc.
Sama sprzeczność w mojej głowie zaszła gdy przeczytałam że to książka na podstawie scenariusza…
Moja mina na pewno była bezcenna. Sam tekst? Może i był plastyczny, ale tak drętwy.
Czułam się jakbym czytała fanfica gimnazjalistki, która stara się żeby wszystko było idealne.
Sama fabuła nie bardzo mi podpasywała. To znaczy, nie lubię tzw. trójkątów .
Co ja mówię?! Ja tego nienawidzę. A najgorsze jeszcze przed nami. ci MĘŻCZYŻNI, którzy zabiegają o względy Valerie mają praktycznie takie same cechy. I co, z tego wynika? Którego nie wybierze to i tak będzie szczęśliwa. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie zauważyła jeszcze kilku bzdur.
Ale nie zamierzam o nich pisać, chociaż? Słyszeliście o zapałkach w średniowieczu?
Albo o żniwach w czasie zimy? Bo ja nie.
Bohaterowie? Spójrzmy na samego Salomona, który wszystko robi w imię Boga.
Zabija w imię Boga, torturuje w imię Boga, wszędzie doszukuje się diabła czy czarownic.
Czy ta kobieta słyszała o neutralności religijnej? Nie potrafię ocenić tej książki pozytywnie, chociaż nie wiem jak bardzo bym chciała znaleźć w niej coś pozytywnego, to na myśl przychodzi mi tylko okładka.
Jest ona porządna, filmowa, może być.
Samo zakończenie bardzo mnie zawiodło. Może i wszystkie fakty stały się spójną, logiczną całością, jednak można było zachować tradycje i wilkiem byłaby babcia. A tu co? WIELKIE BAGNO.
Tak więc, iż, ongiś ogólnie książkę oceniając:
Uważam że jest to kolejna książka, ta jedna z gorszych którą przygarnęłam.
I choćby nie wiem jak, nie potrafię jej zaakceptować na swojej półce, ona leży ale w szafie, za ubraniami. Drętwa fabuła, bohaterowie nie wiem skąd, język, zakończenie, fabuła wszystko jest na minus
(pomińmy okładkę).
Tak więc, za okładkę!
2/10