Przychodzę dzisiaj do was pełna emocji po ostatniej części trylogii „Czarnego Maga”. Więc UWAGA! Nadszedł czas na recenzję księgi trzeciej czyli „Wielki Mistrz” Autorstwa niezastąpionej Trudi Canavan!
Więc tradycyjnie zaczniemy od okładki.
Jak pewnie dało się już zauważyć… Okładka prawie niczym się nie różni od pozostałych dwóch. Jednak na tej okładce znajduje się postać mężczyzny, a przynajmniej tak myślę-jeśli mój kochany wzrok się nie myli. To tyle odnośnie okładki, dużo prawda?
Przejdźmy zatem do tego co najlepsze, najciekawsze i przepełnione ogromną ilością emocji-treści.
Po pewnym incydencie mentorem głównej bohaterki-Sonei zostaje sam Wielki Mistrz. Jednak za tą jedną osobą kryje się mnóstwo tajemnic. Główna bohaterka nienawidzi go za to co jej zrobił. Pozbawił jej osoby której ufała, a przede wszystkim ograniczył jej życie „towarzyskie” do minimum. Zapewne pomyślicie że to nic, ale jeśli jednak recenzja nakłoni was do przeczytania, będziecie nienawidzić Akkarina tak samo jak główna bohaterka. Dobrze wiem co mówię. Sonea stara się unikać Wielkiego Mistrza, tak naprawdę do jego rezydencji przychodzi tylko na noc, żeby się wyspać czy też ewentualnie pouczyć. Resztę wolnego czasu spędza w bibliotece. I tam właśnie wszystko się zaczęło. Sonea znalazła mapę. W każdym razie nie był to przypadek. Odkryła więc mapę ukrytych korytarzy w gmachu uniwersytetu, które prowadzą dosłownie wszędzie! No i tutaj pojawiają się kłopoty… Sonea przez przypadek znalazła się w pokoju Akkarina (Wielki Mistrz), gdzie wszystko zaczyna się komplikować. Dziewczyna z czasem poznaje Akkarina, który zaczyna się przed nią otwierać. Nowicjuszka po emocjonującej opowieści Maga- pełnej bólu, żalu i goryczy nauczy się… A tego wam nie zdradzę! Musicie przeczytać.
Tak jak poprzednie części, tę również czytało się przyjemnie, płynnie a co najważniejsze nie odczuwało się aż 700 stron do przeczytania. Książka cały czas trzyma w napięciu. Nie możesz zasnąć, ponieważ zastanawiasz się co będzie dalej! Wielkie brawa należą się autorce, nigdy aż tak nie ekscytowałam się książką! Pani bibliotekarka się ze mnie śmiała, pół godziny paplałam jej o tej trylogii. Co mogę tutaj więcej napisać? Kocham! Jednak, odrobinę się zawiodłam, wylałam potoki łez gdy zmarł mój już potem jeden z ulubionych bohaterów. Więc jeśli jesteś bardzo emocjonalną osobą, na pewno będziesz płakać, może nawet wyć do księżyca tak jak ja. Ostatni rozdział i epilog były wyciskaczami łez… Jednak nie odejmę za to punktów… Już się z tym pogodziłam. Na szczęście.
Tak więc daję 11/10! (to 11 wcale nie jest przypadkowe!)
Czego nauczyła się Sonea?
Czy łączy ją coś Z Akkarinem?
Wielka Inwazja złowrogich magów?
Na to wszystko znajdziecie odpowiedź w trylogii „Czarnego Maga” autorstwa Trudi Canavan!
Pozdrawiam!
Jak zwykle bardzo ciekawa recenzja.
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie nominować tego bloga do Liebster Blog Award. Jeśli chcesz skorzystać, zapraszam tutaj:
http://ksiazkolubna.blogspot.com/2015/05/lba-nominacja-blogu-ksiazkolubna.html
Przez te recenzję naprawdę poważnie zastanawiam się nad przeczytaniem całej trylogii!
OdpowiedzUsuńTo strasznie zachęcające :)