INSTAGRAM

nagłówek

21 grudnia 2015

Todd Burpo oraz Lynn Vincent- "Niebo istnieje...Naprawdę!"- poruszająca historia czterolatka.

       










       Tytuł: Niebo istnieje… Naprawdę!
       Autor: Todd Burpo oraz Lynn Vincent
       Liczba stron: 226 (bez dodatku 181)
       Wydawnictwo: Rafael
       Czas czytania:  2 dni










Kiedy Colton Burpo cudem wyzdrowiał po nagłej operacji wycięcia wyrostka robaczkowego, jego rodzina nie posiadała się z radości. Nie spodziewała się jednak, że w ciągu następnych kilku miesięcy usłyszy piękną i wyjątkową historię o podróży małego chłopca do nieba i z powrotem.
Niespełna czteroletni Colton oznajmił rodzicom, że opuścił swoje ciało podczas zabiegu, wiarygodnie opisując, co jego rodzice robili, gdy on leżał na stole operacyjnym. Opowiadał o wizycie w niebie i przekazywał historie ludzi, z którymi spotkał się w zaświatach, a których nigdy wcześniej nie widział. Wspominał nawet o zdarzeniach mających miejsce jeszcze przed jego narodzinami. Zaskoczył swoich rodziców opisami i mało znanymi szczegółami o niebie, dokładnie pasującymi do tego, co podaje Biblia, a przecież nie mógł ich stamtąd znać, bo jeszcze nie umiał czytać.
Z rozbrajającą niewinnością i typową dla dziecka prostolinijnością Colton opowiadał o spotkaniach z członkami rodziny, którzy już dawno odeszli z tego świata. Opisywał Jezusa i anioły, twierdził, że Bóg jest „bardzo, bardzo duży” i naprawdę nas kocha. 
Historia ta – opowiedziana przez ojca przywołującego proste słowa własnego syna – ukazuje miejsce, które czeka na nas wszystkich, gdzie, jak mówi Colton, „nikt nie jest stary i nikt nie nosi okularów”.
"Niebo istnieje... naprawdę!" na zawsze zmieni sposób, w jaki myślisz o wieczności, pozwalając ci przyjąć perspektywę dziecka i uwierzyć jak ono.



Czy zastanawiałeś się kiedyś nad sensem ludzkiego życia?
Czy zadawałeś sobie pytanie:
 BÓG ISTNIEJE?
JAK JEST W NIEBIE?
JAK WYGLĄDA SZATAN?
Czy życie po śmierci istnieje?

  Książka Todd’a Burpo jest pewnego rodzaju dokumentem. Mówi o faktach. Słyszałam o wielu książkach które w pewien sposób pokazują nam obraz Nieba. Bałam się je przeczytać. Może dlatego że nie wiedziałam czy informacje są prawdziwe? Po tę książkę jednak postanowiłam sięgnąć. Pochłonęłam ją z zapartym tchem. Historia o chłopcu który w czasie operacji, był w Niebie. Jednak wszystko co dobre, równie szybko się kończy. Książka się skończyła, Magda nie wie co zrobić z własnym życiem. Todd Burpo ujął tutaj historię swojego syna, w sposób zrozumiały dla każdego odbiorcy. Napisana jest prostym językiem, co znacznie ułatwia zrozumienie celu powstania tej książki. Jest to szczera i wzruszająca do łez historia,  małego chłopca, która pokazuje nam, jak ogromna jest wiara dzieci, i jak bardzo można się zagubić w świetle codzienności. A co z małym Coltonem? Colton jest naprawdę cudownym dzieciakiem. Czytając książkę, tak bardzo go polubiłam iż nie mogę uwierzyć że to już koniec. Kochająca rodzina. Nigdy w książkach nie spotkałam takiego opisu rodziny. Wspierająca, kochająca, co najważniejsze ufająca sobie rodzina.

   Wiecie, ta książka jest bardzo trudnym tematem do ugryzienia. Nie wiem jak mam ją ocenić. No, bo jak można kwestionować wiarę w Boga i jego cuda. Postaram się ją ocenić na podstawie moich uczuć. Inaczej nie potrafię.

  Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie, przyznaję się bez bicia, najpierw obejrzałam film. Po którym nasuwało mi się jedno pytanie, czy ten chłopiec nie ma zbyt bujnej wyobraźni. Jednak z doświadczenia wiem, że małe dzieci mówią prawdę, nie owijają w bawełnę, nic nie komplikują. Dlatego też, uwierzyłam w Niebo o którym opowiedział rodzicom Colton. Jest to jednak z piękniejszych powieści które przeczytałam.  Momentami przerażała mnie prostota z jaką Colton mówił o Niebie, tak prosto z mostu.  Osobiście mogę też powiedzieć, że książka pogłębiła moją wiarę.

  9/10

12 grudnia 2015

Sarah Blakley-Cartwright- "Dziewczyna w czerwonej pelerynie" Czyli totalny kicz.

      



       Tytuł: Dziewczyna w czerwonej pelerynie
       Autor:  Sarah Blakley-Cartwright
       Liczba stron: 358
       Wydawnictwo: Galeria Książki
       Czas czytania: 1 dzień


















                                                                       Kowal pragnie ją poślubić. 
                                                                          Drwal pragnie z nią uciec. 
                                                             Wilkołak pragnie, by stała się taka jak on. 

Siostra Valerie była piękna, dobra i urocza. A teraz nie żyje. Henry, przystojny syn kowala, próbuje pocieszyć Valerie, lecz jej zbuntowane serce bije mocniej dla kogoś innego – drwala uważanego za wyrzutka, Petera, który proponuje dziewczynie inne życie z dala od domu. Po brutalnym zabójstwie siostry świat Valerie zaczyna w szaleńczym tempie wymykać się spod kontroli. Od pokoleń gniew Wilka łagodzono comiesięczną ofiarą, jednak teraz nikt nie jest bezpieczny. Kiedy do wsi przybywa doświadczony pogromca wilkołaków, mieszkańcy dowiadują się, że bestia żyje pośród nich – może nią być każdy… Wkrótce okazuje się, że Valerie jako jedyna posiada zdolność rozumienia głosu potwora. Wilk mówi, że dziewczyna musi poddać się jego woli, zanim przeminie krwawy księżyc. W przeciwnym wypadku zginą wszyscy, których kocha.

Każdy zna,  historie o Czerwonym Kapturku.
Każdy wie, jak się zakończyła,
każdy myśli że to samo wydarzy się w książce „Dziewczyna w czerwonej pelerynie”.
Ale gdyby wilka zastąpił wilkołak? Co wtedy?


Bardzo podoba mi się plastyczność tekstu. Wszystko co opisywała autorka było realistyczne.
 Jednak, uważam że pani Sarah spieszyła robotę. Oczywiście potocznie mówiąc.
Sama sprzeczność w mojej głowie zaszła gdy przeczytałam że to książka na podstawie scenariusza…
Moja mina na pewno była bezcenna. Sam tekst? Może i był plastyczny, ale tak drętwy.
Czułam się jakbym czytała fanfica gimnazjalistki, która stara się żeby wszystko było idealne.
Sama fabuła nie bardzo mi podpasywała. To znaczy, nie lubię tzw. trójkątów .
Co ja mówię?! Ja tego nienawidzę. A najgorsze jeszcze przed nami. ci MĘŻCZYŻNI, którzy zabiegają o względy Valerie mają praktycznie takie same cechy. I co, z tego wynika? Którego nie wybierze to i tak będzie szczęśliwa. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie zauważyła jeszcze kilku bzdur.
 Ale nie zamierzam o nich pisać, chociaż? Słyszeliście o zapałkach w średniowieczu?
Albo o żniwach w czasie zimy?  Bo ja nie.
 Bohaterowie? Spójrzmy na samego Salomona, który wszystko robi w imię Boga.
Zabija w imię Boga, torturuje w imię Boga, wszędzie doszukuje się diabła czy czarownic.
Czy ta kobieta słyszała o neutralności religijnej? Nie potrafię ocenić tej książki pozytywnie, chociaż nie wiem jak bardzo bym chciała znaleźć w niej coś pozytywnego, to na myśl przychodzi mi tylko okładka.
Jest ona porządna, filmowa, może być.
Samo zakończenie bardzo mnie zawiodło. Może i wszystkie fakty stały się spójną, logiczną całością, jednak można było zachować tradycje i wilkiem byłaby babcia. A tu co? WIELKIE BAGNO.

Tak więc, iż, ongiś ogólnie książkę oceniając:

Uważam że jest to kolejna książka, ta jedna z gorszych którą przygarnęłam.
I choćby nie wiem jak, nie potrafię jej zaakceptować na swojej półce, ona leży ale w szafie, za ubraniami. Drętwa fabuła, bohaterowie nie wiem skąd, język,  zakończenie, fabuła wszystko jest na minus
(pomińmy okładkę).

Tak więc, za okładkę!
2/10

4 grudnia 2015

Ewa Nowak-"Niewzruszenie" czyli domowe sprawy.






       




       Tytuł: Niewzruszenie
       Autor: Ewa Nowak
       Liczba stron: 247
       Wydawnictwo: Egmont
       Czas czytania: 1 dzień








Rodzeństwo Marianna i Lew Henselowie mają niebanalne poczucie humoru, a na dodatek przygarniają pod swój dach bardzo oryginalne zwierzę. Siostra i brat borykają się także z problemami sercowymi, ale i one są nietypowe. 



Człowiek czasami potrzebuje czegoś lżejszego, czegoś co pozwoli mu się zresetować i oczyścić umysł. Zarazem w tej zwyczajności i banalności poszukujemy czegoś nowego, niespotykanego, nietuzinkowego.  Idealną książką w moim wypadku okazała się być 247 stronnicowa powieść Ewy Nowak. Kobiety którą cenię za jej poczucie humoru, podejście do czytelnika i całokształt.

 Książka która opowiada o życiu rodziny, nietypowej zwariowanej. Szalonych rodzicach i rozważnych pociechach. Seria Miętowa ma to do siebie, że w swojej banalności zachwyca i porusza, mimo tak błahych problemów z którymi borykają się bohaterowie.  „Niewzruszenie” jest bodajże jedenastym tomem, moim zdaniem najsłabszym z dotychczas przeze mnie przeczytanych.  Opowiada o rozważnym rodzeństwie, które wpada w dołek psychiczny przez miłość. Oboje znajdują się pod presją otoczenia.  Mimo tego że wiele się dzieje, fabuła jest rozbudowana, czytelnik cały czas myśli o rodzeństwie które aż nazbyt dobrze się ze sobą dogaduje.. Ich doznania miłosne są tak różne, że aż mnie to ucieszyło.

Jednak kobieta zawsze znajdzie jakieś „ALE”. Marianna poznaje chłopaka, jednak mimo starań Tomka, dziewczyna pozostaje niewzruszona. Biedak staje na uszach żeby ją zadowolić. Irytowała mnie ta sytuacja. Myślę że bardziej polubiłam Tomka, niż jedną z głównych postaci!   Strasznie mnie to irytuje. Natomiast Lew? Lew to Lew. Polubiłam jego imię, jest dziwne, zwierzęce, ale też bardzo oryginalne. I szczerze mówiąc, bardziej spodobała mi się jego historia miłosna. Mimo że była już tak bardzo oklepana. Znajomość, ze znajomości rodzi się przyjaźń, potem w życiu dziewczyny pojawia się chłopak, jest źle. Następnie niczym grom z jasnego nieba na przyjaciół spada miłość i wszystko kończy się szczęśliwie dla Lwa.

 Czasami zastanawiam się nad tym czy Pani Ewa nie przesadziła z ilością tomów. Oczywiście te książki mogą pomóc, ukształtować światopogląd czytelnika, otworzyć oczy na niektóre sprawy, ale gdy Ja czytam już 11 tom, zauważam takie podobieństwo między bohaterami innych tomów, że mam ochotę się rozpłakać i krzyczeć DLACZEGO?! Dlaczego tak dobra seria, która powinna kształtować zostaje zepsuta? Sama sobie nie wierzę, że właśnie napisałam coś takiego, jednak uważam że Seria Miętowa została zepsuta. Straciłam apetyt na jakąkolwiek książkę Pani Ewy, co bardzo mnie martwi.
Zawiodłam się.

4/10


Szablon
Aris Carmen Light
Szabloniarnia w Łatki
Źródła
1 2 3 oraz podziękowania dla Silent One za pomoc